Ból głowy i ból kolana, jeden wspólny mianownik

Last modified date

Comments: 0

Przed problemem


Ból głowy i ból kolana przez jedną przyczynę może wprawić Was w lekkie zdziwienie, ale nie ma w tym ani trochę przesady. Można spekulować, poddawać to wątpliwościom, ale jak ktoś raz powiedział: „jeżeli coś jest głupie i działa to nie jest głupie” 🙂
Przejdźmy do sedna sprawy. Trzy lata temu (2017 rok) udałem się na zabieg usunięcia znamiona na skórze. Położony był na plecach po prawej stronie tuż nad miednicą. Problem o jaki mnie przyprawiał, a raczej dyskomfort, to drażnienie go gumką od bielizny czy ubrań w czasie intensywnej aktywności fizycznej. Momentami dochodziło do jego odrywania od skóry i krwotok trudny do zatamowania. Przyszedł dzień zabiegu. Zabieg szybki, pół godziny i po sprawie. Parę dni uwagi, aby rana się zabliźniła i zagoiła. Myślałem, że na tym koniec. Ale….

Początek problemów


Wszystko zmieniło się w 2019 roku. Zacząłem odczuwać coraz bardziej dokuczliwy ból prawego kolana. Wcześniej jeśli taki miałem, to z dużych przeciążeń przy aktywności fizycznej. W tym przypadku bolało, jak miałem nawet dwa tygodnie przerwy od siłowni czy jazdy na rowerze. Masaż kończyny jakoś specjalnie nie pomagał i tak się przyzwyczaiłem do bólu. Z biegiem czasu było już tylko gorzej. Na początku 2020 roku doszło do tego ból głowy po prawej stronie potylicy, a nawet pod prawą gałką oczną. Gdy było serio źle, to wtedy ratowałem się lekami przeciwbólowymi.

Rozwiązanie


Co więc pomogło? Terapia pinami i mobilizacja wspomnianej blizny po usunięciu znamiona. Blizna ta, mocno stymulowała układ nerwowy, zmieniała częściowo napięcie po prawej stronie na taśmie powięzi powierzchownej z tyłu, którą jesteśmy połączeni od stóp do głowy.

Efekt

Ból zniknął po dwóch terapiach i aktualnie nie miewam dolegliwości, ze strony kolana czy też głowy. No chyba, że za dużo siedzę to wtedy wszystko mnie boli 😀 .Co prawda urazy głowy zdarzały mi się w przeszłości i badania obrazowe będą wykonane, to uważam, że to był klucz do całej zagadki.

Pozdrawiam,
Marcin Fatla

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Post comment